Mike McCready z Pearl Jam mówi o Layne Staley i Mad Season’s Above reedycja
On 9 listopada, 2021 by admin„To była krótka błyskawica muzyki, która trwała sześć miesięcy, góra, a potem zniknęła”, mówi gitarzysta Pearl Jam Mike McCready o Mad Season, zespole z połowy lat 90-tych, który założył z wokalistą Alice In Chains Layne Staley, perkusistą Screaming Trees Barrettem Martinem i basistą Johnem Bakerem Saundersem. „Zrobiliśmy wiele rzeczy w tym krótkim okresie czasu. Na szczęście większość z nich została udokumentowana.”
Była to garść koncertów Mad Season, takich jak te w Seattle’s Moore Theatre i słynnym (i już nieistniejącym) klubie nocnym RKCNDY, ale przede wszystkim był to jedyny długogrający krążek zespołu, „Above” z 1995 roku, wciągająca kolekcja nastrojowych, bluesowo-jazzowych piosenek, które zaowocowały radiowym hitem „River Of Deceit”. McCready usiadł ostatnio z MusicRadar, aby porozmawiać o wznowieniu Above, o tym jak zespół powstał i funkcjonował, oraz o swoich wspomnieniach związanych zarówno z Layne Staley’em jak i Johnem Bakerem Saundersem. Artyści zazwyczaj nie słuchają zbyt często swoich własnych albumów. Czy słuchałeś Above dużo, czy w ogóle, odkąd się ukazał? „Słuchałem go do końca chyba dwa razy w ciągu tych 16 lat, odkąd się ukazał. Słyszałem River Of Deceit w radiu od tamtego czasu. Ale nie słuchałem tego albumu, ponieważ dla mnie jest on bardzo smutny. Baker i Layne zmarli, więc smutek unosi się nad całą płytą; nie chciałem przeżywać tego ponownie. Te kilka razy, kiedy jej słuchałem, było ciężko. „Kiedy wróciłem i usłyszałem ją ponownie, było to uwalniające i smutne. Płakałem i śmiałem się i czułem się dumny. Czułem prawdziwą mieszankę emocji, których nigdy nie miałem z żadną inną muzyką, którą zrobiłem, ponieważ dwóch z nich odeszło, a ja za nimi tęsknię.” Więc, oczywiście, praca nad tą reedycją była bardzo słodko-gorzka. „To jest słodko-gorzkie, tak. Słodko-gorzkie jest mówienie o tym – chciałbym, żeby oni też mogli tu być i o tym rozmawiać. Chciałbym zobaczyć jacy byliby teraz, kiedy nie byli już tak młodzi jak 16, 20 lat temu, kiedy nagrywaliśmy tę płytę. Ale jeśli chodzi o muzykę i zebranie jej razem, to była fajna część. „Podczas gdy słodko-gorzki, było też uczucie zamknięcia, ponieważ jakbyśmy wydali wszystko, co zrobiliśmy. To była wielka sprawa. Bycie w stanie zrobić dwa DVD z dwóch koncertów, jeden w Moore Theatre i jeden, o którym zapomniałem, w RKCNDY, było całkiem fajne. Dobrze było po prostu powiedzieć, 'To jest to, co zrobiliśmy w krótkim czasie. Byliśmy szybkim przebłyskiem, a potem nas nie było”. Ale to rozbłysło na nowo z Markiem Laneganem śpiewającym w kilku piosenkach.” Mark jest zupełnie innym wokalistą niż Layne, ale pasuje do tej muzyki. Rozumiem, że chcieliście, aby zaśpiewał te piosenki od dłuższego czasu. Co trwało tak długo? „To dobre pytanie. Jestem po prostu wdzięczny, że to zrobił. Zwracałem się do niego przez lata, wiesz, 'Hej, stary, czy byłbyś zainteresowany wysłuchaniem tych piosenek i zaśpiewaniem ich?’ Mark był naprawdę odpowiednim facetem do tego. W moim umyśle nie mogłem pomyśleć o nikim innym. Znam wielu wspaniałych wokalistów i miałem szczęście pracować z Eddiem, Chrisem, Layne’em i Star Anną, wszystkimi tymi wspaniałymi wokalistami z Seattle, ale Mark… on po prostu chciał to zrobić teraz. „Czas nigdy wcześniej nie był odpowiedni – ja byłem w trasie, Mark był w trasie; on ma swoje solowe rzeczy i już tu nie mieszka. Może to po prostu uderzyło go jako coś, czego nie chciał robić. A ja nie chciałem go o to ciągle męczyć; jeśli z kimś pracuję, chcę, żeby był tak samo podekscytowany czymś, jak ja. Nie możesz po prostu powiedzieć: „Bądź tym podekscytowany”. I myślę, że był. Barrett zwrócił się do niego, a wiesz, są bardzo blisko – grali razem w The Screaming Trees. Mark ufa intuicji Barretta w wielu kwestiach i ja też. Myślę, że Barrett przyszedł do niego w fajny sposób, a potem Mark wyłożył te pomysły.”
Dodaj komentarz