Larry Bird jest żywą legendą, ale nie boi się myśleć o śmierci
On 27 grudnia, 2021 by adminJak jego pseudonim doprowadziłby Cię do przekonania, Larry Bird jest żywą legendą. Podczas pracy w Boston Celtics, napastnik stał się jednym z najlepszych graczy w koszykówce; nawet po przejściu na emeryturę, pozostał blisko gry jako trener i dyrektor. Podczas gdy te sukcesy będą żyły wiecznie, Larry’emu Birdowi nie jest obce myślenie o śmierci.
Legendarny wzrost Larry’ego Birda do gwiazdorstwa
RELATED: Larry Bird czy Magic Johnson? Olden Polynice Explains Who’s Better
W każdej historii, prawdziwej czy fikcyjnej, bohaterowie nie pojawiają się na scenie w pełni ukształtowani; muszą wzrastać i rozwijać się w trakcie swojej drogi na szczyt. W przypadku Larry’ego Birda, z pewnością okazało się to prawdą.
Po ukończeniu szkoły średniej, Bird miał udać się na Uniwersytet Indiany i grać w drużynie Hoosiers Boba Knighta; to oczywiście nigdy nie nastąpiło. Po przybyciu do Bloomington, napastnik nie przyjął się do życia na kampusie. Wrócił do French Lick, nie rozgrywając ani jednego meczu.
W tym momencie Larry Legend nie był zbyt wielką legendą; był zadowolony z pracy jako śmieciarz, robiąc to, co do niego należy, aby poprawić sytuację w mieście. Jednak trener koszykówki Indiana State University, Bill Hodges, postanowił złożyć mu wizytę. Przekonał go, by ten spróbował swoich sił w koszykówce w college’u.
W Indiana State, ta decyzja się opłaciła. Bird zdobywał średnio 30,3 punktu na mecz podczas swojej kariery w college’u i poprowadził Sycamores do gry o tytuł NCAA w 1979 roku, gdzie przegrali z Michigan State Spartans Magica Johnsona.
Becoming a living legend with the Boston Celtics
RELATED: Larry Bird once Bailed on the Celtics’ White House Visit, saiding the President 'Knows Where to Find Me’
Po juniorskim sezonie Larry’ego Birda w Indiana State, Boston Celtics wybrali go z szóstym wyborem draftu NBA w 1979 roku. Choć mówiło się o powrocie napastnika do szkoły, ostatecznie podpisał kontrakt, który na zawsze zmienił bieg historii NBA.
Podczas swojego pierwszego profesjonalnego sezonu, Bird udowodnił, że należy do tego grona. Zdobywał średnio 21,3 punktu na mecz, zdobył tytuł debiutanta roku i pomógł borykającym się z problemami Celtics wrócić na właściwe tory. Od tego momentu legenda Larry’ego Birda tylko rosła.
W sumie Bird spędził 13 lat z Celtics, notując średnio 24,3 punktu, 10 zbiórek i 6,3 asysty na mecz. Zdobył trzy mistrzostwa NBA i zabrał do domu trzy kolejne nagrody NBA MVP; w mieście takim jak Boston to wystarczyło, by uczynić go żywą legendą.
Larry Bird wciąż żyje, ale nie boi się śmierci
RELATED: Larry Bird Once Torched the Entire Phoenix Suns Bench With a Single Piece of Trash Talk
Based on his on-court accomplies and incredible confidence, it’s easy to think of Larry Bird as a larger-than-life superhero. Jednak pomimo takiego postrzegania, nawet napastnik Boston Celtics pewnego dnia umrze. Nawet on o tym wie.
W lutym 2016 roku, ESPN: Magazine zamieścił artykuł autorstwa Jackie MacMullen zatytułowany „Larry Bird umrze młodo. Just ask him.” W początkowych linijkach utworu, otrzymujemy obraz gwiazdy Celtics, który jest całkiem inny niż jego czas na twardym drewnie.
„Trener Indiana Pacers Larry Bird nie był nawet pewien, które zagranie wykonuje jego drużyna, ponieważ jego cholerne serce znowu kopało,” wyjaśniał kawałek. „Zastanawiał się, czy ktoś zauważył, że obficie się poci, jego koszula przemokła pod garniturem i krawatem, co było aż nadto znanym objawem, gdy jego serce zaczynało kołatać po klatce piersiowej jak piłka do koszykówki w pustej beczce na śmieci.”
Według MacMillana, „u Birda, który ma powiększone serce, zdiagnozowano w 1995 roku migotanie przedsionków, nieprawidłowe bicie serca wynikające z sygnałów elektrycznych generowanych chaotycznie w górnych komorach serca. Dzięki odpowiednim lekom, ćwiczeniom i diecie, migotanie przedsionków może być kontrolowane, ale Bird brzydził się lekami i miał tendencję do pomijania swoich pigułek.”
Chociaż radzenie sobie z problemem serca może być wystarczająco przerażające, nawet z odpowiednimi lekami, Bird nie był szczególnie zaniepokojony.
„Cały czas powtarzam mojej żonie, 'Nie widzisz wielu siedmiostopowców chodzących w wieku 75 lat’,” mówi Bird, który ma 6 stóp i 9 centymetrów. „Ona nienawidzi, gdy to mówię. Wiem, że jest kilku z nas, którzy żyją długo, ale większość z nas, dużych facetów, nie wydaje się trwać zbyt długo. Nie leżę bezsennie w nocy, myśląc o tym. Jeśli to idzie, to idzie.”
Każda legenda sportu niestety kiedyś umrze, nawet Larry Bird. Fani koszykówki będą jednak mieli nadzieję, że ten dzień nie nadejdzie w najbliższym czasie.
Dodaj komentarz