Co by było, gdybyśmy zatrudniali na podstawie umiejętności, a nie stopni naukowych?
On 25 września, 2021 by adminDostarczaj ważne wiadomości i analizy dotyczące edukacji prosto do swojej skrzynki odbiorczej
Ta historia jest częścią naszego projektu Mapa do klasy średniej, w którym czytelnicy zadają pytania dotyczące ścieżek edukacyjnych prowadzących do stabilizacji finansowej, a my je badamy. To pytanie pochodzi od Susanny Williams: Praca nie wymaga ukończenia studiów. Pracodawcy tak. Dlaczego pracodawcy pytają o dyplomy ukończenia studiów jako kwalifikacje? Aby zadać pytanie lub zagłosować na nasz następny temat, kliknij tutaj.
BOSTON – Ryan Tillman-French siedział przy swoim biurku na siódmym piętrze wcześnie w czwartkowy poranek, wieżowce centrum Bostonu tłoczyły się za nim w oknach.
Pracował w Houghton Mifflin Harcourt od czterech miesięcy. Lubił kodowanie. Spotkania, nie za bardzo.
„To jedna rzecz, przed którą mnie nie ostrzegano, jeśli chodzi o świat korporacji”, powiedział. „Tak wiele spotkań.”
Tillman-French, lat 26, dorastał w dzielnicy Detroit, gdzie niewiele osób z jego otoczenia miało pracę. Otrzymał stopień Associate, mając nadzieję, że w końcu zdobędzie tytuł licencjata i będzie pracował jako doradca finansowy. Zamiast tego, przeskakiwał z jednej mało satysfakcjonującej pracy do drugiej w branży hotelarskiej i restauracyjnej. Jesienią 2017 roku przeniósł się do Bostonu i zapisał się do college’u społecznościowego, planując przeniesienie do programu czteroletniego.
Pewnego dnia przyjaciel przekazał wiadomość e-mail o Resilient Coders, obozie startowym, który szkoli ludzi koloru do pracy w zakresie rozwoju sieci i inżynierii oprogramowania. Tillman-French poszedł na hackathon Resilient Coders, a pasjonujący personel przekonał go do tej możliwości. Po ukończeniu 14-tygodniowego programu, jak mówi, odbył ponad dwa tuziny rozmów kwalifikacyjnych. Trzech pracodawców zaprosiło go do siebie. Tylko Houghton Mifflin Harcourt złożył ofertę.
Kilka lat temu życiorys Tillmana-Frencha prawdopodobnie wylądowałby w koszu. Do zeszłego lata firma Houghton Mifflin Harcourt odrzucała kandydatów na programistów internetowych, którzy nie posiadali czteroletniego dyplomu.
Houghton Mifflin Harcourt nie był w tej praktyce odosobniony. W poprzedniej dekadzie nastąpił gwałtowny wzrost liczby ofert pracy wymagających tytułu licencjata, nawet w przypadku tak zwanych zawodów wymagających średnich kwalifikacji – takich jak sekretarki, kierownicy produkcji, pracownicy działów pomocy IT – które tradycyjnie były obsadzane przez pracowników z dyplomem licencjata lub niższym. Analitycy twierdzą, że ta „inflacja stopni naukowych”, jak ją nazywają, zmniejszyła możliwości awansu dla Amerykanów bez czteroletnich dyplomów.
Ale teraz niektóre organizacje pracownicze, naukowcy i regionalni liderzy społeczni naciskają – przekonując firmy, aby spojrzały poza poświadczenia akademickie i zamiast tego zatrudniały ludzi na podstawie ich umiejętności. Coraz większa liczba firm słucha. W ciągu ostatnich kilku lat Apple, Google, IBM i inne znane firmy pozbyły się wymogu posiadania tytułu licencjata z wielu stanowisk.
Jeśli ten ruch nadal będzie nabierał rozpędu, twierdzą naukowcy, może on pomóc nie tylko indywidualnym osobom poszukującym pracy, ale także amerykańskiej gospodarce, pomagając firmom utrzymać pracowników i zwiększając klasę średnią.
Inflacja stopni
W 2014 r. firma Burning Glass Technologies zajmująca się analizą rynku pracy próbowała uchwycić zakres inflacji stopni. Firma porównała odsetek osób w danym zawodzie (powiedzmy, asystent wykonawczy), które mają tytuł licencjata z odsetkiem ofert pracy dla tego zawodu wymagających tytułu licencjata.
„To, kogo masz pracującego dla ciebie i kogo chcesz mieć pracującego dla ciebie w przyszłości, nie zawsze są takie same”, powiedział dyrektor generalny Burning Glass Matthew Sigelman.
Sigelman odkrył, że 19 procent obecnych asystentów wykonawczych ma tytuł licencjata, ale 65 procent ogłoszeń o pracę na tym stanowisku wymagało go – „luka w kwalifikacjach” wynosiła 46 procent. Badając szersze grupy zawodów, firma Burning Glass stwierdziła, że luka w kwalifikacjach wynosi 26 procent dla stanowisk kierowniczych, 21 procent dla stanowisk związanych z komputerami i matematyką oraz 13 procent dla stanowisk związanych ze sprzedażą.
Pod koniec 2017 r. projekt badawczy prowadzony przez Harvard Business School, organizację pracowniczą o nazwie Grads of Life i firmę konsultingową Accenture stwierdził w raporcie „Dismissed by Degrees”, że pracodawcy „wydają się zamykać swój dostęp do dwóch trzecich siły roboczej w USA, która nie ma czteroletniego dyplomu ukończenia studiów wyższych”. Badacze oszacowali, że 6,2 miliona miejsc pracy było zagrożonych inflacją stopni naukowych. Powołali się na badania pokazujące, że odsetek ofert pracy wymagających czteroletniego dyplomu wzrósł o ponad 10 punktów procentowych od 2007 do 2010 roku.
Ten przedział czasowy powinien wyglądać znajomo: Wielka Recesja trwała od grudnia 2007 do czerwca 2009 roku. Bezrobocie gwałtownie wzrosło, a pracodawcy zaopatrzyli się w absolwentów szkół wyższych bez konieczności płacenia premii w wynagrodzeniach. „Część z tego jest uzasadniona, ponieważ praca staje się bardziej techniczna” – powiedział współautor „Dismissed by Degrees” Joe Fuller, profesor Harvard Business School. Ale pracodawcy chcą czegoś więcej niż umiejętności technicznych; chcą cech takich jak dbałość o szczegóły, rozwiązywanie problemów, praca w zespole. „Jednym z głównych powodów, dla których inflacja stopni jest tak powszechna, jest to, że pracodawcy używają ich jako zamienników dla tego rodzaju miękkich umiejętności”, powiedział Fuller.
Related: Out of poverty, into the middle class
Używanie czteroletniego stopnia naukowego jako wskaźnika zdolności do zatrudnienia odcina najbardziej ekonomicznie wrażliwych poszukujących pracy. To boli pracodawców, zbyt, Fuller i jego kolega Harvard, badacz Manjari Raman, znaleźć w swoim raporcie. Posiadacze dyplomów otrzymują od 11 do 30 procent premii płacowej, ale nie są w stanie uzasadnić tej premii wydajnością i innymi wynikami. Dłużej trwa obsadzanie stanowisk, gdy filtruje się je pod kątem czteroletnich dyplomów, a posiadacze dyplomów szybciej zmieniają pracę. Mimo to, według badania przeprowadzonego przez Harvard wśród 600 liderów biznesu i zasobów ludzkich, 61 procent respondentów zgłosiło odrzucenie CV bez czteroletnich dyplomów, nawet jeśli kandydat posiadał odpowiednie kwalifikacje.
To badanie ujawniło również, że 63 procent respondentów miało problemy z obsadzeniem stanowisk wymagających średnich umiejętności. Andy Van Kleunen, dyrektor generalny Krajowej Koalicji na rzecz Umiejętności (National Skills Coalition), przypisał te problemy polityce publicznej, która promuje studia licencjackie jako uniwersalne rozwiązanie, a nie szkolenie pracowników na stanowiska wymagające średnich umiejętności. National Skills Coalition, która lobbuje decydentów i pracodawców, aby inwestowali w umiejętności pracowników, chce, aby federalne stypendia Pell Grants były dostępne nie tylko dla studentów poszukujących stopni naukowych, ale także dla pracowników, którzy chcą wziąć udział w krótkoterminowych kursach, które mogliby natychmiast zastosować w pracy.
Część niezdolności pracodawców do obsadzenia stanowisk wymagających średnich umiejętności można przypisać inflacji stopni naukowych. Raport Fullera zachęca pracodawców do przeciwstawienia się temu trendowi: „Kiedy logika opierania się inflacji dyplomów zakorzeni się w organizacji, szybko przeniknie do różnych aspektów jej kultury – i w końcu stanie się podstawą jej strategii” – czytamy w raporcie.
Rynek '1 procenta’
Po latach bycia krytykowanym za brak różnorodności, firmy – szczególnie w świecie technologii – szukają sposobów, by uczynić swoje miejsca pracy bardziej integracyjnymi. Ciasny rynek pracy – ponad 7 milionów wolnych miejsc pracy w USA w lutym – sprawia, że pracodawcy w wielu sektorach walczą o talenty.
„Przez dekady, w wielu firmach, dla których pracowałam, nie mogłam zatrudnić nikogo, kto nie miał czteroletniego dyplomu”, powiedziała Trish Torizzo, dyrektor ds. informacji w Houghton Mifflin Harcourt. Ale dziś, powiedziała, „podaż jest tak niska, że ludzie są niemal zmuszeni do bardziej kreatywnego myślenia o tym, jak działają.”
Houghton Mifflin Harcourt pozbawił czteroletni wymóg stopnia z pozycji technologii informacyjnej – w tym programista stron internetowych – latem ubiegłego roku, a liczba wniosków, które przeszły przez ich wstępnego przesiewania podwoiła się. Aby przesiać kandydatów, firma szuka „stosu technologicznego”: listy języków programowania i narzędzi, które zna kandydat.
Houghton Mifflin Harcourt następnie zrewidował praktyki zatrudniania na stanowiska sprzedażowe, które są mocno związane z umiejętnościami miękkimi, za namową Roberty Rainville, wiceprezes ds. pozyskiwania talentów.
Rainville wiedziała, że nadszedł czas na zmiany, gdy firma nie była w stanie zatrudnić świetnego kandydata na stanowisko sprzedażowe. „Przeprowadzili świetny wywiad”, powiedziała, „a potem było, 'Cóż, chcę ich zatrudnić’, a ja na to, 'Tak, nie możesz’. A oni na to, 'Dlaczego nie? A ja na to, 'Bo w opisie stanowiska jest napisane: „Wymagany tytuł licencjata”. Powiedziałem, 'To musi iść.'”
Powiązane: Czy praktyki zawodowe są nowymi rampami do dobrych miejsc pracy?”
Rainville musiała przekonać 10 osób z zespołu kierownictwa sprzedaży, zanim mogła dokonać zmiany. „Niektórzy ludzie byli jak: 'Nie możemy zdjąć stopnia licencjata. Wysyłamy złą wiadomość do naszej populacji nauczycieli, do których sprzedajemy,” powiedziała. Ostatecznie wszyscy się podpisali, a we wrześniu firma usunęła wymóg czteroletniego dyplomu z niektórych stanowisk w sprzedaży, a trzy miesiące później zrobiła to samo dla stanowisk związanych z inżynierią oprogramowania. Obecnie 11 procent kandydatów, którzy przechodzą przez proces rozmowy kwalifikacyjnej na stanowiska w dziale sprzedaży na poziomie podstawowym, nie posiada żadnych kwalifikacji poza świadectwem ukończenia szkoły średniej; kolejne 11 procent posiada dyplom ukończenia studiów wyższych. Wcześniej wszyscy mieli tytuły licencjata.
Jako firma retools swój rurociąg, pracuje z organizacjami w Bostonie społeczności, mając nadzieję na przyciągnięcie kandydatów do pracy, które wcześniej nie udało się osiągnąć. Do tej pory współpraca Houghton Mifflin z Resilient Coders zaowocowała zatrudnieniem Tillman-French i innego web developera. Założyciel Resilient Coders, David Delmar, zaoferował dostosowanie części programu nauczania organizacji do potrzeb Houghton Mifflin Harcourt.
Resilient Coders zbudowało już program nauczania dla Wayfair, szybko rozwijającej się firmy zajmującej się wyposażeniem wnętrz, która w zeszłym roku wygenerowała 6,8 miliarda dolarów przychodu.
„Celem, który wyznaczyliśmy – coś, co uważamy za rozsądne do osiągnięcia w ciągu najbliższych kilku sezonów – jest potencjalnie aż połowa początkujących programistów oprogramowania pochodzi z obozów startowych, podczas gdy historycznie było to 100 procent z uniwersytetów” – powiedziała Deborah Poole, globalny szef ds. pozyskiwania talentów w Wayfair.
Pod koniec marca, Wayfair gościł naukowców, pracodawców i przedstawicieli bostońskiego biura rozwoju gospodarczego na wydarzeniu o nazwie „Untapped”, aby opublikować raport z badań na temat redefinicji zatrudnienia w regionie. Raport jest częścią regionalnych działań mających na celu stworzenie możliwości ekonomicznych dla mieszkańców Bostonu, którzy nie posiadają czteroletniego wykształcenia – ponad 50 procent dorosłych mieszkańców miasta. „Na tym rynku jest ogromna ilość talentów, z którymi nie rozmawiamy” – powiedział Poole.
Gdy nadszedł czas na pytania publiczności, pierwszym, który zabrał głos był Delmar z Resilient Coders. Zadał on panelowi, w skład którego wchodzili włodarze miast, naukowcy i dyrektorzy, pytanie, które spotkało się z ciszą, po której nastąpił nerwowy śmiech: „Czy nadszedł czas – czy kiedykolwiek nadejdzie czas – aby zakazać wymogu licencjatu w zawodach związanych z kodowaniem?”
Zamykanie luki
Z ponad 20 czteroletnimi szkołami wyższymi i uniwersytetami, Boston jest znany jako „miasto amerykańskich uczelni”. Ale tylko 25 procent dorosłych czarnych i latynoskich mieszkańców miasta posiada tytuł licencjata, a obszar metropolitalny Bostonu zajmuje szóste miejsce w kraju pod względem nierówności dochodów. Gospodarka regionu może i kwitnie, ale wiele miejsc pracy jest zajmowanych przez ludzi spoza Massachusetts. Jeśli chodzi o rynek pracy, powiedziała Marybeth Campbell, dyrektor wykonawczy Skillworks, grupy roboczej zajmującej się bostończykami o niskich dochodach i niskich kwalifikacjach, „nasze dwuletnie community colleges konkurują z naszymi czteroletnimi szkołami, a te czteroletnie szkoły konkurują z trzema lub czterema tutejszymi szkołami: Harvard, MIT.”
Pracownicy Resilient Coders widzą tę rasową i ekonomiczną nierówność z bliska. „Jeśli szukasz kogoś, zamierzasz użyć swoich sieci”, powiedział Rouguiatou Diallo, szef personelu w Resilient Coders. „W posegregowanej Ameryce, twoje sieci będą wyglądały tak samo jak ty, przez większość czasu”. Wymóg czteroletniego stopnia jest nawykiem, powiedział Diallo, ale nawyki się zmieniają. „Więc co, jeśli stanie się nawykiem, że jeden z twoich rurociągów jest programem boot camp?”
Faisal Africawala, 29, mieszkaniec Cambridge, który wyemigrował z Indii w 2010 roku, pracował przez lata w sklepach convenience 7-Eleven i Whole Foods Market, zarabiając od 8,50 do 11 dolarów za godzinę. W 2018 r. wszedł do bezpłatnego dziewięciomiesięcznego programu w organizacji pracowniczej o nazwie Just-A-Start, szkoląc się dla przemysłu biomedycznego. W połowie programu producent farmaceutyczny na przedmieściach Bostonu zatrudnił go jako technika produkcji na drugiej zmianie. Nosi fartuchy ochronne, napełnia fiolki lekami w sterylnych pomieszczeniach i jest sprawdzany na obecność mikrobów za każdym razem, gdy przechodzi przez drzwi. Africawala powiedział, że zarabia $19,26 na godzinę i dostaje ubezpieczenie zdrowotne, ubezpieczenie na życie i plan emerytalny.
„Już myślę o kupnie domu, o czym nigdy nie myślałem, że będę miał”, powiedział Africawala, który bierze nadgodziny, jakie tylko może dostać. „To było tylko sześć miesięcy, ale udało mi się zaoszczędzić dziesięć tysięcy dolarów.”
W ankiecie swoich absolwentów datowanej na 2004 rok, Just-A-Start powiedział, że 143 respondentów wskazało, że widzieli średni wzrost wynagrodzenia o 14 778 dolarów rocznie w porównaniu do ich poprzedniej pracy. Program dociera do pracodawców i zachęca ich do rozważenia kandydatów, którzy nie mają czteroletnich stopni naukowych, powiedziała Gina Plata, dyrektor ds. edukacji i szkoleń Just-A-Start.
Powiązane: Test prep, aby dostać się do edukacji zawodowej? Tak, to jest to
Najnowsze programy wykorzystały technologię, aby zwrócić uwagę pracodawców na umiejętności kandydatów do pracy, a nie ich stopnie naukowe. Po natknięciu się na badania eyetrackingowe pokazujące, że rekruterzy spędzają średnio tylko siedem sekund na przeglądaniu CV, Grads of Life stworzyło „7 Second Resume”, film, w którym osoby poszukujące pracy podkreślają jedną umiejętność, którą mogą wnieść do pracy. Twórcy portalu z ofertami pracy Skillist zachęcają użytkowników do podkreślania swoich umiejętności, a nie dyplomów, a także przekonują pracodawców, by w swoich ofertach pracy skupiali się na umiejętnościach. Wayfair i około 10 innych pracodawców podpisało już umowę.
Nowe badania pokazują, że pracodawcy dostrzegają, że inflacja stopni naukowych może działać na ich niekorzyść, uniemożliwiając im znalezienie pracowników, których potrzebują. Ekonomistka Alicia Sasser Modestino, profesor nadzwyczajny na Northeastern University, i dwóch kolegów odkryli, że pracodawcy poluzowali wymagania edukacyjne, gdy gospodarka ożywiła się po Wielkiej Recesji: Od 2010 do 2014 roku odsetek ofert pracy wymagających czteroletniego dyplomu spadał o ćwierć punktu procentowego na każdy 1 procent spadku stopy bezrobocia w regionie.
To rodzi niepokojące pytanie: Jeśli pracodawcy zwrócą się ku zatrudnianiu opartemu na umiejętnościach podczas napiętego rynku pracy, to czy w czasie kolejnego spowolnienia gospodarczego znów zaczną zatrudniać w oparciu o czteroletnie dyplomy?
„To pytanie nie daje mi spać w nocy”, powiedziała z uśmiechem dyrektorka Grads of Life, Elyse Rosenblum, „i dlaczego pracujemy tak ciężko i tak szybko, aby spróbować zaszczepić te praktyki.”
Innym nurtującym pytaniem jest to, czy pracownicy bez dyplomu pozostaną i awansują w swoich miejscach pracy. „To jest absolutnie krytyczne,” powiedział Rosenblum.
Przyszłość jest zawsze w umyśle Ryana Tillman-Frencha – zarówno jego własna przyszłość, jak i przyszłość społeczności, która go wychowała. Zbiera plecaki, aby rozdać je dzieciom w swojej dawnej dzielnicy Detroit, a w końcu chce kupić tam dom, nawet jeśli nie przeprowadzi się tam od razu. Pewnego dnia chciałby prowadzić własną firmę.
W międzyczasie Tillman-French wierzy, że w Houghton Mifflin Harcourt jest ścieżka awansu. Już teraz zarabia 65 000 dolarów rocznie, co jest nagrodą dla kultury i gospodarki, która wychwala tytuł licencjata jako złoty standard mobilności w górę, podczas gdy młodzi dorośli zataczają się pod ciężarem rekordowego długu narodowego w wysokości 1,5 biliona dolarów w niespłaconych kredytach studenckich.
„Mój sukces jest naprawdę określany przeze mnie”, powiedział Tillman-French. „Ile pracy w to włożę, tyle sukcesów osiągnę.”
Ta historia o pracy bez dyplomu college’u została wyprodukowana przez The Hechinger Report, organizację non-profit, niezależną organizację informacyjną skupioną na nierównościach i innowacjach w edukacji. Zapisz się do naszego newslettera na temat szkolnictwa wyższego.
The Hechinger Report zapewnia dogłębne, oparte na faktach, bezstronne raporty na temat edukacji, które są bezpłatne dla wszystkich czytelników. Nie oznacza to jednak, że jego produkcja jest darmowa. Nasza praca informuje pedagogów i opinię publiczną o palących problemach w szkołach i na kampusach w całym kraju. Opisujemy całą historię, nawet jeśli szczegóły są niewygodne. Pomóż nam robić to dalej.
Dołącz do nas już dziś.
Dodaj komentarz